Potok swobodnych myśli i zaproszenie do rozmowy. Trochę na wesoło, trochę na poważnie, ale przede wszystkim szczerze. O wielkich sprawach Małych Ludzi z męskiego, a dokładniej tatowego punktu widzenia.

wtorek, 3 listopada 2015

(Nie)obecność.


Przez kilka dni byłem nieobecny. Nieobecny tu(blog), nieobecny tam(dom), nieobecny wszędzie. Obecny tylko dla siebie. Skoncentrowany na pępku. Zatopiony w obowiązku. Nieuważny(uważny), gubiący(znajdujący), niesłyszący(nic nie umknęło), niewidzący(ostrość - żyleta).

Dla Nich(dla pracy).

Człowiek pracy wszystko odkłada na później, na potem, na "okienko" w grafiku, na jakąś lukę,  na jutro, a najlepiej na weekend.

Ooooo właśnie. Weekend!

Może nie ten najbliższy(bo już zajęty przez pracę), ale na pierwszy wolny. Wtedy na pewno wszystko zrobimy.

Nadrobimy.

Będzie spacer, będą rolki, będzie basen, będzie kino, będzie luz, klocki - hocki. Będzie kurde wszystko i będzie super. No.

NA PEWNO - przecież tata OBIECUJE!

Ale wcześniej - musisz zrobić lekcje, wyjść z psem, przynieść co najmniej czwórę z kartkówki, być "grzecznym", słuchać, nie grymasić, zjeść obiad, poczekać.

Zasłużyć.

Tyle ONI. A ja?

Jeśli role by się odwróciły to czy zasłużyłbym na czas i uwagę  Starszego Brata i Brzdąca...?

Przecież...

gdyby powiedzieli, że częściej mnie nie ma niż jestem - byłaby to prawda.
I gdyby dodali, że zbyt często nie słyszę choć słucham - mieliby rację,
gdyby policzyli "tak" i "nie" więcej byłoby "nie" i NIE mógłbym zaprzeczyć.
gdyby mieli zgadnąć co powiem gdy wołają mnie do siebie - słów byłoby od wyboru do koloru - zaraz, za chwilę, później, nie teraz, poczekaj, moment, ale raczej w tym zbiorze nie byłoby JUŻ IDĘ.

A jednak...

Mimo, że reglamentuję na Nich swój czas, wydzielam IM minuty, nie dotrzymuję słowa lub zmieniam zdanie nie zarzucają mnie pretensjami i nie są pamiętliwi.

Może powinni....

Może wtedy bardziej bym się pilnował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz